*Laura*
-Ostatniego buziaka !-Krzyknęła Courtney kiedy nasz autobus ze zgrzytem opon zatrzymał się na przystanku. Ross chyba wciąż nie dowierzał swojemu 'szczęściu'. Dziewczyny roześmiała się tylko i cmoknęła blondyna w policzek. Ross już ruszył w stronę drzwi kiedy ta nagle chwyciła go za rękę jakby próbując zatrzymać go przy sobie.
-Już dosyć tych czułości-burknęłam sama z siebie patrząc również na minę zdenerwowanego kierowcy. W końcu usiadł obok mnie i posłał mi mordercze spojrzenie.
-Co?!-warknęłam.
-Nic zupełnie nic Laura.-odpowiedział wyrazie zdenerwowany.
-O co ci chodzi?
-MNIE ?-spytał-O co tobie chodzi ?
-Och zupełnie o nic.-przewracam oczami-Może o to żebyś się z nią nie mizdrzył na moich oczach? Bo czuję się wtedy jakby mi ktoś wyrwał serce ?
-Przesadzasz.
-Wcale nie.
-Tak.
-Nie!-sprzeczamy się.
-Owszem tak.
-Jezu Ross!-wrzasnęłam na cały autobus-Ty nie wiesz jak to jest !
-Jak to jest co..?
-Prawie od 20 lat nie wiedzieć co to znaczy miłość.-odpowiadam.
-Przesadzasz.
-Nie nie przesadzam!-wrzasnęłam-Bo to boli gorzej niż wszystko inne na świecie dupku!-wstałam i przesiadłam się na inne miejsce. Do oczu napłynęły mi łzy. Odwróciłam głowę do szyby, po chwili poczułam że chłopak znów się do mnie przysiadł. Położył mi rękę na ramieniu którą natychmiast zrzuciłam.
-Jeszcze go spotkasz.
-Jasne!-uśmiechnęłam się-Co z tego że on nie istnieje spotkam go pewnie.!
-Skąd t..
-WIĘC GDZIE TERAZ JEST CO?-wtedy już naprawdę puściły mi nerwy-Gdzie ?! Co robi?! Dlaczego nie ma go przy mnie?!
-Bo.. no..
-Właśnie...-łza spłynęła mi po policzku.
-To że ty nie masz faceta nie znaczy że ja nie mogę się przy tobie obściskiwać z moją dziewczyną.-autobus stanął.
-Wiesz co jesteś skończonym dupkiem!-wrzasnęłam. Wstałam i krzycząc na niego by pojechał sobie do domu sam, wysiadłam na najbliższym przystanku i postanowiłam że się przejdę . Włóczyłam się bezsensownie po mieście aż zadzwonił mi telefon. Nie znałam tego numeru więc chwilę zawahałam się by go odebrać , odebrałam jednak.
-Halo?
-Hej , tutaj Ansel.
-O, hej coś się stało ?-zapytałam zdziwiona jego telefonem.
-Odwróć się-poprosił. Zrobiłam to o co mnie prosił, i po chwili dostrzegłam bruneta tuż za moimi plecami. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam iść w jego kierunku, chłopak miał podobny styl ubierania do Ross'a. Wszyscy jego znajomi są tacy fajni, i wszyscy zajęci...
-Hej przystojniaczku-musiałam stanąć na palcach by go przytulić.
-Hej śliczna, co tu robisz?-zapytał odwzajemniając uścisk.
-Znamy się dzień, dwa.. ale czy mogę ci ufać?
-Jasne pamiętaj DJ. Ansolo psycholog zawsze do usług .-chłopak uśmiechnął się szeroko, po czym ja również.
-Pokłóciłam się z Rossem.-powiedziałam-Jeśli chcesz wiedzieć o co to o miłość dosłownie.
-Coś więcej ?
-Jechaliśmy autobusem.. znaczy wcześniej staliśmy na przystanku Courtney się tak do niego kleiła że myślałam że się nie odklei rozumiesz ? A wiesz że jestem sama prawda?-chłopak pokiwał głową-To naprawdę okropne uczucie wiedzieć że się nikogo nie ma... naprawdę. No bo ja..czasem mam wrażenie że ze mną coś nie tak. Niedługo skończę 20 lat a nigdy dotąd nawet nie rozmawiałam z chłopakami. To naprawdę śmieszne przytulić się do chłopaka po raz pierwszy w wieku 20 lat.
-Nie rozumiem tego naprawdę.-odpowiedział-Jesteś taka miła i zabawna, do tego przepiękna.
-Co?-wybuchłam śmiechem-Przestań.
-Nie ma czegoś takiego jak brzydka kobieta pamiętaj.-objął mnie-Ja też długo czekałem na Kaitlyn . Prawie do 3 liceum. I powiem ci tylko , że tak naprawdę miłość przychodzi kiedy już jej nie chcesz, kiedy straciłeś nadzieję. Jednak nie wolno o niej dużo myśleć bo wtedy nie przyjdzie.. nie przejmuj się jesteś piękną mądrą i utalentowaną dziewczyną. Znajdziesz tego jedynego.
-Mam taką nadzieję.
-Ja cię bardzo przepraszam ale dzisiaj mam próbę . Wiesz dziś w naszym klubie kolejny koncert mój i Rylanda. Bilety rozeszły się jak świeże bułeczki musimy więc dać czadu !
-Zawsze dajecie-zauważyłam.
-Jeśli chcesz możesz pójść ze mną-zaproponował-Pewnie dziewczyny też będą..
-A ..?
-Wątpie, on pewnie poszedł gdzieś do tej swojej ugrr... jest nieznośna ! Nie lubię jej ! Jak wszyscy nasi znajomi... to jak?
-Wybacz mi... chyba jednak pójdę do domu i zanurzę się w myślach-odpowiedziałam-Powinnam pogadać z Shailene..
-Dobrze rozumiem zawieść cię do domu?-zapytał.
-Czym?
-Jestem motocyklistą jak Ross-zaśmiał się.
-Dobrze ale obiecaj że jedziemy powoli!-postawiłam chłopakowi ostry warunek-I ostrzegam będę ci tak wbijała paznokcie że będziesz miał siniaki.
-Jakoś przeżyję. -uśmiechnął się-Chłopak odprowadził mnie do domu. Pożegnałam się z nim i poszłam do swojego pokoju. W domu nikogo nie było a o dziwo Shailene nie odbierała mojego telefonu. Może to zabrzmi głupio i dziwnie ale zaczęłam się o nią martwić.. Byłam jednak pewna że jest gdzieś z Theo więc byłam o nią spokojna. Pobiegłam po schodach do swojego pokoju. Położyłam sobie gitarę na łóżku i chcąc zatracić się w śpiewaniu i pisaniu nowych tekstów postanowiłam że lepiej zadzwonię jeszcze raz do Shay żeby się upewnić czy jest z moim przyjacielem i że on jej nie zostawi samej. Usłyszałam telefon w toalecie... co było dziwne ona nigdy nie wychodzi z domu bez komórki. Otworzyłam drzwi od toalety i momentalnie zatrzęsły mi się ręce. Myślałam że serce wyskoczy mi z piersi. Moja przyjaciółka leżała na podłodze a z jej nadgarstka sączyła się krew. Dziewczyna była blada. Wybuchając panicznym płaczem uklękłam we krwi i delikatnie ją potrząsałam. 'Shay !' nie odpowiadała 'Shailene kurwa to nie jest śmieszne!!!!!!!!' rozpłakałam się jeszcze bardziej, kiedy zorientowałam się że ona nie oddycha. Natychmiast zadzwoniłam na pogotowie. Ściągnęłam pasek od spodenek i ścisnęłam nim nadgarstek brunetki. Zaczęłam natychmiast ją reanimować. Pogotowie przyjechało 10 minut po moim telefonie. Zabrali ją a ja rzucałam się panicznie jak opętana kiedy nie pozwolono mi wsiąść do pojazdu. Zadzwoniłam do Ross'a z prośbą o podrzucenie do szpitala. Chłopak natychmiast się pojawił mimo iż byliśmy skłóceni. Wbiegłam czym prędzej na rejestrację .
-Błagam panią Shailene Woodley sekundę temu przywieziona gdzie ona jest dokąd ją zabrano?!!!-wrzeszczałam w panice.
-Pani z rodziny?-odpowiedziała spokojnie.
-Nie jestem jej przyjaciółką.
-Przykro mi ale nie mogę udzielić pani takich typu informacji.-odpowiedziała.
-PIERDOLENIE !!!-rzuciłam się na nią a Ross złapał mnie w talii i ledwo dał radę mnie od niej odciągnąć.
-Opanuj się !-potrząsał mną kiedy chciałam mu się wyrwać -Musisz się uspokoić !-wybuchłam znów płaczem i wtuliłam się w niego. Odwzajemnił gest.
-Jest na 3 piętrze sala nr. 56 to oiom ratują ją-odpowiedziała kobieta którą chciałam uderzyć-Niech pani nikomu nie mówi że pisnęłam. Pobiegliśmy czym prędzej tam i przez szybę widziałam jak reanimują ją prądem. Zrobiło mi się słabo. Zaczęłam się modlić. Chciałam tam do niej wejść jednak ochroniarz mnie powstrzymywał. Po krótkiej awanturze zostałam wyprowadzona do poczekalni. Doszłam do wniosku iż życie poddaje nas wielu testom. Niektóre z nich łatwo jest przejść, niektóre wywołują w nas wiele emocji i życiowych problemów.
Najgorszym z najgorszych możliwych życiowych testów jest test na szczęście. Nie jest on w prawdzie szczególnie trudny, jednak nie każdy może zrozumieć na czym on polega. To już jest gorsza sprawa. Trzeba wiedzieć czym tak naprawdę jest miłość, radość, uśmiech przyjaźń. Tylko wtedy można zdawać taki ,,sprawdzian". Jest on potrzebny... do bycia codziennie w dobrym nastroju, a nawet bardzo dobrym.
Nie zawsze potrafimy cieszyć się z tego co mamy. A przecież są w życiu małe drobnostki, których nawet nie zauważamy. Myślimy tylko o rzeczach materialnych ale są ważniejsze sprawy! Przypomniał mi się fragment piosenki ,,Cieszmy się z małych rzeczy bo, wzór na szczęście w nich zapisany jest". Piękne prawda?. I takie prawdziwe!. Często też nie obchodzi nas druga osoba. Marzymy o czymś, jednak szybko o tym zapominamy, patrząc na koszty. Pieniądze nie są ważne w życiu!!!. Gdyby nie wynaleziono ,,monety" czy ,,banknotu" wszystko byłoby w porządku. Ludzie zaczęliby zauważać i kochać otaczający nas świat. Człowiek dostrzegłby nawet pełzającą mrówkę.
Może się zdarzyć że ktoś widzi to wszystko (a zdarzają się tacy) ale mimo to, nie zastanawiają się dlaczego to wszystko istnieje. No dlaczego?. ,,Świat stworzono po to by przygotować wszystkich do ostateczności-prawdziwego raju"-tak brzmi cytat z mojej ukochanej książki ,,Dom Widmo". Dziś musimy przeżyć najgorsze, jednak nikt (poza Bogiem) nie wie co się wydarzy następnego dnia...
***************
FAKT ROZDZIAŁ KRÓTKI wybaczcie że pisany jest taką dziwną czcionką ale pisałam go na wattpadzie i po prostu sobie skopiowałam też tutaj :D liczę na jakieś komy ! CZYTAJCIE MNIE NA WATTPADZIE :d ~ klaudia_hazelxx
-Halo?
-Hej , tutaj Ansel.
-O, hej coś się stało ?-zapytałam zdziwiona jego telefonem.
-Odwróć się-poprosił. Zrobiłam to o co mnie prosił, i po chwili dostrzegłam bruneta tuż za moimi plecami. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam iść w jego kierunku, chłopak miał podobny styl ubierania do Ross'a. Wszyscy jego znajomi są tacy fajni, i wszyscy zajęci...
-Hej przystojniaczku-musiałam stanąć na palcach by go przytulić.
-Hej śliczna, co tu robisz?-zapytał odwzajemniając uścisk.
-Znamy się dzień, dwa.. ale czy mogę ci ufać?
-Jasne pamiętaj DJ. Ansolo psycholog zawsze do usług .-chłopak uśmiechnął się szeroko, po czym ja również.
-Pokłóciłam się z Rossem.-powiedziałam-Jeśli chcesz wiedzieć o co to o miłość dosłownie.
-Coś więcej ?
-Jechaliśmy autobusem.. znaczy wcześniej staliśmy na przystanku Courtney się tak do niego kleiła że myślałam że się nie odklei rozumiesz ? A wiesz że jestem sama prawda?-chłopak pokiwał głową-To naprawdę okropne uczucie wiedzieć że się nikogo nie ma... naprawdę. No bo ja..czasem mam wrażenie że ze mną coś nie tak. Niedługo skończę 20 lat a nigdy dotąd nawet nie rozmawiałam z chłopakami. To naprawdę śmieszne przytulić się do chłopaka po raz pierwszy w wieku 20 lat.
-Nie rozumiem tego naprawdę.-odpowiedział-Jesteś taka miła i zabawna, do tego przepiękna.
-Co?-wybuchłam śmiechem-Przestań.
-Nie ma czegoś takiego jak brzydka kobieta pamiętaj.-objął mnie-Ja też długo czekałem na Kaitlyn . Prawie do 3 liceum. I powiem ci tylko , że tak naprawdę miłość przychodzi kiedy już jej nie chcesz, kiedy straciłeś nadzieję. Jednak nie wolno o niej dużo myśleć bo wtedy nie przyjdzie.. nie przejmuj się jesteś piękną mądrą i utalentowaną dziewczyną. Znajdziesz tego jedynego.
-Mam taką nadzieję.
-Ja cię bardzo przepraszam ale dzisiaj mam próbę . Wiesz dziś w naszym klubie kolejny koncert mój i Rylanda. Bilety rozeszły się jak świeże bułeczki musimy więc dać czadu !
-Zawsze dajecie-zauważyłam.
-Jeśli chcesz możesz pójść ze mną-zaproponował-Pewnie dziewczyny też będą..
-A ..?
-Wątpie, on pewnie poszedł gdzieś do tej swojej ugrr... jest nieznośna ! Nie lubię jej ! Jak wszyscy nasi znajomi... to jak?
-Wybacz mi... chyba jednak pójdę do domu i zanurzę się w myślach-odpowiedziałam-Powinnam pogadać z Shailene..
-Dobrze rozumiem zawieść cię do domu?-zapytał.
-Czym?
-Jestem motocyklistą jak Ross-zaśmiał się.
-Dobrze ale obiecaj że jedziemy powoli!-postawiłam chłopakowi ostry warunek-I ostrzegam będę ci tak wbijała paznokcie że będziesz miał siniaki.
-Jakoś przeżyję. -uśmiechnął się-Chłopak odprowadził mnie do domu. Pożegnałam się z nim i poszłam do swojego pokoju. W domu nikogo nie było a o dziwo Shailene nie odbierała mojego telefonu. Może to zabrzmi głupio i dziwnie ale zaczęłam się o nią martwić.. Byłam jednak pewna że jest gdzieś z Theo więc byłam o nią spokojna. Pobiegłam po schodach do swojego pokoju. Położyłam sobie gitarę na łóżku i chcąc zatracić się w śpiewaniu i pisaniu nowych tekstów postanowiłam że lepiej zadzwonię jeszcze raz do Shay żeby się upewnić czy jest z moim przyjacielem i że on jej nie zostawi samej. Usłyszałam telefon w toalecie... co było dziwne ona nigdy nie wychodzi z domu bez komórki. Otworzyłam drzwi od toalety i momentalnie zatrzęsły mi się ręce. Myślałam że serce wyskoczy mi z piersi. Moja przyjaciółka leżała na podłodze a z jej nadgarstka sączyła się krew. Dziewczyna była blada. Wybuchając panicznym płaczem uklękłam we krwi i delikatnie ją potrząsałam. 'Shay !' nie odpowiadała 'Shailene kurwa to nie jest śmieszne!!!!!!!!' rozpłakałam się jeszcze bardziej, kiedy zorientowałam się że ona nie oddycha. Natychmiast zadzwoniłam na pogotowie. Ściągnęłam pasek od spodenek i ścisnęłam nim nadgarstek brunetki. Zaczęłam natychmiast ją reanimować. Pogotowie przyjechało 10 minut po moim telefonie. Zabrali ją a ja rzucałam się panicznie jak opętana kiedy nie pozwolono mi wsiąść do pojazdu. Zadzwoniłam do Ross'a z prośbą o podrzucenie do szpitala. Chłopak natychmiast się pojawił mimo iż byliśmy skłóceni. Wbiegłam czym prędzej na rejestrację .
-Błagam panią Shailene Woodley sekundę temu przywieziona gdzie ona jest dokąd ją zabrano?!!!-wrzeszczałam w panice.
-Pani z rodziny?-odpowiedziała spokojnie.
-Nie jestem jej przyjaciółką.
-Przykro mi ale nie mogę udzielić pani takich typu informacji.-odpowiedziała.
-PIERDOLENIE !!!-rzuciłam się na nią a Ross złapał mnie w talii i ledwo dał radę mnie od niej odciągnąć.
-Opanuj się !-potrząsał mną kiedy chciałam mu się wyrwać -Musisz się uspokoić !-wybuchłam znów płaczem i wtuliłam się w niego. Odwzajemnił gest.
-Jest na 3 piętrze sala nr. 56 to oiom ratują ją-odpowiedziała kobieta którą chciałam uderzyć-Niech pani nikomu nie mówi że pisnęłam. Pobiegliśmy czym prędzej tam i przez szybę widziałam jak reanimują ją prądem. Zrobiło mi się słabo. Zaczęłam się modlić. Chciałam tam do niej wejść jednak ochroniarz mnie powstrzymywał. Po krótkiej awanturze zostałam wyprowadzona do poczekalni. Doszłam do wniosku iż życie poddaje nas wielu testom. Niektóre z nich łatwo jest przejść, niektóre wywołują w nas wiele emocji i życiowych problemów.
Najgorszym z najgorszych możliwych życiowych testów jest test na szczęście. Nie jest on w prawdzie szczególnie trudny, jednak nie każdy może zrozumieć na czym on polega. To już jest gorsza sprawa. Trzeba wiedzieć czym tak naprawdę jest miłość, radość, uśmiech przyjaźń. Tylko wtedy można zdawać taki ,,sprawdzian". Jest on potrzebny... do bycia codziennie w dobrym nastroju, a nawet bardzo dobrym.
Nie zawsze potrafimy cieszyć się z tego co mamy. A przecież są w życiu małe drobnostki, których nawet nie zauważamy. Myślimy tylko o rzeczach materialnych ale są ważniejsze sprawy! Przypomniał mi się fragment piosenki ,,Cieszmy się z małych rzeczy bo, wzór na szczęście w nich zapisany jest". Piękne prawda?. I takie prawdziwe!. Często też nie obchodzi nas druga osoba. Marzymy o czymś, jednak szybko o tym zapominamy, patrząc na koszty. Pieniądze nie są ważne w życiu!!!. Gdyby nie wynaleziono ,,monety" czy ,,banknotu" wszystko byłoby w porządku. Ludzie zaczęliby zauważać i kochać otaczający nas świat. Człowiek dostrzegłby nawet pełzającą mrówkę.
Może się zdarzyć że ktoś widzi to wszystko (a zdarzają się tacy) ale mimo to, nie zastanawiają się dlaczego to wszystko istnieje. No dlaczego?. ,,Świat stworzono po to by przygotować wszystkich do ostateczności-prawdziwego raju"-tak brzmi cytat z mojej ukochanej książki ,,Dom Widmo". Dziś musimy przeżyć najgorsze, jednak nikt (poza Bogiem) nie wie co się wydarzy następnego dnia...
***************
FAKT ROZDZIAŁ KRÓTKI wybaczcie że pisany jest taką dziwną czcionką ale pisałam go na wattpadzie i po prostu sobie skopiowałam też tutaj :D liczę na jakieś komy ! CZYTAJCIE MNIE NA WATTPADZIE :d ~ klaudia_hazelxx
Rzeczywiście krótki, ale za to super rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next <3