wtorek, 1 grudnia 2015

'What's Going On?'

*Laura*

Jamie tak jak z resztą obiecał odebrał mnie i moją przyjaciółkę ze szpitala. Stałyśmy we dwie razem z Dove, Raini, Chloe , Rydel i Maią i opowiadałyśmy sobie nawzajem różne historie z naszego życia.

-W drugiej klasie powiedziałam pani od muzyki że jeśli chcę słuchać ptasich treli to niech sobie kupi jebane ptaszki-z powagą powiedziała Raini.

-Posikałyśmy się ze śmiechu-odpowiedziała reszta dziewczyn oprócz Delly.

-Przerwę spędziłyśmy w kącie i zaprzyjaźniłyśmy się-dodała Dove.

-A co z tobą Rydel?-spytała Shay-Jak się poznałyście?

-Poznałyśmy się w szkole i od razu się zaprzyjaźniłyśmy.-Podczas kiedy moja najlepsza przyjaciółka była zajęta opowiadaniem jak my się zapoznałyśmy, ja zauważyłam że do klubu wszedł Ross. Nie był on jednak sam bo był z nim Theo. Ogarnęła mnie panika. On nie mógł zobaczyć teraz Shai!!. Spojrzałam na Ross'a wielkimi oczami a on w ten sam sposób na mnie. Chłopak odwrócił Theo w przeciwną stronę i zaprowadził go do biura Jamie'go. Nie wiem w jakim celu. Może po prostu chciał odciągnąć od nas uwagę ? Theo i tak jednak zszedł w końcu na dół . Przytuliłam więc się do mojej przyjaciółki łapiąc ją za nadgarstki. Dziewczyny przyrzekały dyskrecje. Jednak widziałam że ciężko im udawać że nic nie wiedzą szczególnie naszej zakręconej Delly.

-Hej pię...-zaciął się kiedy nas zobaczył-Co wy robicie ?

-Zimno nam-odpowiedziała Shailene.

-Mogę cię przytulić-zaproponował.

-Jasne!-krzyknęła ale ja nadepnęłam jej znacząco na stopę.-A wiesz co zostanę przy Lau. Tak naprawdę uważam że moja przyjaciółka oszukuje samą siebie próbując sobie wmówić że nic nie czuje do Theo. Dałabym się pokroić że jeśli zobaczyła by go z inną to chyba wydrapałaby jej oczy. Z pośród tłumu klubowiczów dostrzegłam Ross'a podążającego w naszym kierunku. Uśmiechnął się do mnie poprawiając swoje blond włosy.

-Moje śliczne-objął nas dwie śmiejąc się-Zimno wam ?

-Taaak-spojrzałam na niego, pewnie wyczytał 'Dziękuje'.

-Możesz się wtulić-powiedział.

-Jasne!-już chciałam puścić moją przyjaciółkę kiedy to teraz ona nadepnęła mi na stopę. Co ja poradzę? Uwielbiam przytulać Ross'a. Cała grupa zajęła się rozmową , widziałam jednak że blondyn nie jest taki jak zawsze. Żartował i rozmawiał z nami jak zawsze.. jednak jego oczy nie błyszczały jak zawsze, nie biła od niego taka sama radość jaką znałam. Był inny. Spojrzał na mnie i posmutniał. Już chciałam zapytać 'Chcesz o tym pogadać'? Kiedy nagle Dove wyrwała się z propozycją.

-Może byśmy skoczyli tam!

-Gdzie?-spytałam.

-No wiesz tam Jamie-puściła mu oczko.

-Ahaaa!!-chłopak się uśmiechnął-Wiecie jak chodziliśmy ze sobą do gimnazjum ja Chloe, Dove i Maia-zaczął-Bardzo często w weekendy czy na wakacje, jeździliśmy nad jezioro za miastem. Wiecie świeże powietrze ta cisza, gitary ognisko.-rozmarzył się.

-Jestem za.-odpowiedziałam i spojrzałam na moją przyjaciółkę.

-Ja też pod warunkiem że śpię z tobą-uśmiechnęła się do mnie.

Omówiliśmy w miarę szybko kto może jechać co należy spakować i o której widzimy się pod domem rodzinnym Lynch'ów. Theo jednak nie jest głupi.. zauważył rany Shailene kiedy całował ją w policzek.. wtedy akurat nie trzymałam jej nadgarstków. Postanowiłam że pozwolę im ze sobą porozmawiać . Każdy z nas poszedł w swoją stronę. Dziewczyny postanowił że pójdą poszwendać się po galeriach, z chłopakami nie mam za bardzo tematów, natomiast Ross został pomóc Jamie'mu w przygotowaniu klubu na dzisiejszy koncert, ponieważ Ansel jeden z ich głównych Dj ma bardzo ważny egzamin na studiach i musi zakuwać. Postanowiłam że również im pomogę, i nie zrobiłam tego z powodu mojego dobrego serca, chciałam porozmawiać z Ross'em bo wyraźnie dawał mi do zrozumienia że potrzebuję wsparcia. Klub bruneta był naprawdę bardzo duży. Z boku przy wejściu znajdował się wielki bar i schody na 1 piętro gdzie był 'gabinet' szefa Shades czyli Jamie'go. Dalej było widać ogromną scenę na której stało pełno instrumentów i sprzętu dla Ansel'a i Ryland'a. Ja i Ross zajęliśmy się głównie strojeniem instrumentów, natomiast Jamie i Chloe porządkowali bar i wcierali stoliki. Kiedy skończyliśmy pracę a brunet wyściskał mnie za pomoc wyszliśmy na zewnątrz. Szliśmy chwilę w milczeniu aż zobaczyliśmy całującą się parę. Ja tylko odwróciłam wzrok już z 20 metrów jak ich dostrzegłam żeby się nie rozryczeć.. potem leżałabym w domu i użalałabym się nad sobą że mnie to nie spotkało. Spojrzałam jednak na Ross'a, po jego policzkach spłynęły łzy. Chłopak momentalnie dosłownie się na mnie rzucił. Był wyższy ode mnie co najmniej o jakieś 30 parę centymetrów więc uklęknął i płacząc przytulał się do mnie.

-Nie mam z kim o tym porozmawiać.

-Już dobrze-przytuliłam go najmocniej jak umiałam-Wstań chodź usiądziemy przy fontannie.-zaproponowałam-Wszystko mi opowiesz. Znaleźliśmy miejsce w którym mogliśmy pobyć sami. Usiadłam obok chłopaka, jednak on po chwili przytulił mi się do piersi. Wiem brzmi to dość dziwnie , ale wiem że w ten sposób się uspokaja.. nie miałam więc do niego pretensji z resztą nie przeszkadzało mi to.

-To się stało wczoraj.. pojechałem do mojej dziewczyny.. nie widziałem się z nią 2 może 3 dni więc chciałem do niej pojechać.. upewnić ją że wszystko u mnie okay..wiesz.. przytulić i pocałować... -zaczął-Ale kiedy wszedłem do jej domu zastałem tam istny burdel.. -pokręcił głową-Najpierw myślałem że zrobili sobie imprezkę wiesz.. Jamie i reszta bandy..potem jednak doszedłem do wniosku że przecież pierwszy bym o niej wiedział. Zauważyłem w końcu kurtkę .. męską kurtkę która nie należała  do żadnego z moich kumpli.-powiedział-Poszedłem więc na górę bo usłyszałem jakieś dźwięki. Co byś pomyślała?

-Że to pewnie Courtney która uchlała się do granic nieprzytomności.-odpowiedziałam.

-Już chciałem otworzyć drzwi od jej sypialni kiedy usłyszałem głos jakiegoś faceta..-zamknął oczy-Kiedy wszedłem do środa zobaczyłem swoją pół nagą dziewczynę siedzącą na tym typie... wpadłem w furie... pobiłem go tak że chyba go zabiłem. W sumie sam nie wiem co mnie podkusiło żeby tak zareagować przecież wiem że przemoc to nie jest najlepsze rozwiązanie.. ale nie dałem rady na to patrzeć. .. kilka dni temu razem leżeliśmy w tym łóżku..

-Ross-przerwałam mu-Chciałabym wiedzieć jedno.. kochałeś ją?

-Sam nie wiem.. przecież kiedy kogoś kochasz wiesz to-zaczął-Zastanawiałem się wiele razy dlaczego jesteśmy parą, bardzo często się kłóciliśmy ale myślałem że tak jest w związku. Miałem nadzieję że to moja jedyna.. teraz już wiem że nie była tego warta..-chłopak pokręcił głową i puścił mnie-Boże dlaczego ja nie mogę być szczęśliwy.. dlaczego nie mogę mieć normalnej kochającej mnie dziewczyny?

-Wiesz..-zaczęłam-Kładąc się do łóżka.. bardzo często nie mogę zasnąć i mam wtedy natłok myśli. Najczęściej zastanawiam się dlaczego jestem sama i co takiego zrobiłam że omija mnie to szczęście. Potem jednak dochodzę do wniosku że jeśli nie jestem szczęśliwa to moja szczęście zbliża się ogromnymi krokami i nadejdzie w końcu.-odpowiadam-Czasem myślę że jednak może będę sama całe życie , potem znów myślę sobie że to przecież niemożliwe żeby człowiek nigdy nie zaznał jak to jest... potem kiedy znów mi przyjdzie do głowy co innego znów myślę że skończę jako stara panna której towarzystwa dotrzymują tylko tabuny kotów-Ross wsłuchiwał się w każde moje słowo bardzo dokładnie, miałam wreszcie poczucie że kogoś to obchodzi.-Ale wiesz co jest w tym wszystkim jednak piękne?-spytałam-że mimo planów które mamy i ambicji.. tak naprawdę nigdy nie wiesz co cię spotka, nie wiesz gdzie rzuci cię los, kim będziesz w przyszłości, jakich ludzi spotkasz na swojej drodze.-uśmiecham się-Weźmy mnie na przykład. Kilka dni temu miałam jedną najlepszą przyjaciółkę i Theo a dziś? Siedzę z Rossem Lynchem z popularnego zespołu R5 i zwierzam mu się z przemyśleń na temat życia i nie tylko i pocieszam go.-chłopak uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek i przytulił się ponownie.

-Jesteś niesamowita-odpowiedział-Urocza, mądra, romantyczna i delikatna.. do tego przepiękna-zarumieniłam się-Twój chłopak będzie miał szczęście.

-Ty też jesteś niesamowity-odpowiadam-Czekaj na swoją księżniczkę jak ja na swojego księcia, może już nawet się znacie ale o tym nie wiesz?

-Miejmy nadzieję że otworzą mi się oczy-uśmiecha się-Ale pamiętaj masz sobie znaleźć chłopaka który będzie nosił cię na rękach a jak cię skrzywdzi to..

-To co?-przerywam mu śmiechem.

-Zawlokę jego pedalską dupę na 164, rozwalę łeb gaz rurką-Ross uspokoił się po rozmowie ze mną i pogodził się z tym co się stało. Tak ja mu mówiłam i z resztą jak on sam zauważył ona nie była go warta. Naprawdę zrobiło mi się go szkoda, gdybym to ja miała takiego faceta dziękowałabym za niego Bogu na kolanach. Jak może przespać się z innym tylko dlatego że twój chłopak nie jest gotowy na seks? Żyjemy w naprawdę dziwnych czasach, ludzie zapominają o podstawowych wartościach życiowych i stają się coraz bardziej źli.. a szatan tylko się uśmiecha szykując kolejne miejsce w piekle. Ludzie w moim wieku, między 19 a 20 rokiem życia są naprawdę bardzo dziwni. Zwłaszcza chłopcy, są aroganccy a swoje dziewczyny traktują jak dmuchane lalki które trzeba 'zaliczyć' i wyrzucić do szafki. Czy nie mam racji? Chciałabym położyć się do łóżka zasnąć i obudzić się w latach 60 gdzie wszystko było inaczej. Gdy pierwsze randki polegały na spędzaniu ze sobą czasu, pocałunku i uśmiechach, a nie tak jak teraz na kolanach przed penisem chłopaka. Jestem zmęczona tym ciągłym czekaniem, czekaniem w kolejce mając nadzieję że znajdę to czego szukam. Z myśli wyrwał mnie Ross który powiedział że powinniśmy pójść spakować parę rzeczy które chcemy ze sobą zabrać, jeśli mamy zamiar wyskoczyć na ten cały biwak. Tak też zrobiliśmy, chłopak odprowadził mnie do domu a sam poszedł do siebie. Weszłam do środa i zastałam w kuchni mamę, zdziwiłam się że tak szybko wróciła z pracy, pierwsze pytanie jakie mi zadała to oczywiście kim był ten blondyn do którego się tuliłam. Wymieniłyśmy kilka zdań a potem powędrowałam schodami na górę do mojego pokoju. Zastałam tam moją przyjaciółkę która już mnie spakowała. Zdziwiło mnie to bardzo, ale pomyślałam że może chciała mnie w ten sposób jakoś wynagrodzić mi tą całą sytuację. Dziewczyna siedziała w pokoju z moją siostrą Vanessą. Poprosiłam ją by wyszła bo chciałam porozmawiać z przyjaciółką w 4 oczy.

-Jak zareagował?

-Rozpłakał się-odpowiedziała-Zwyzywał mnie od idiotek potem padł na kolana przytulał się do mnie i wrzeszcząc że chcę go zostawić..

-Tylko tyle?-spytałam-Myślałam że znów będzie cię błagał żebyś była jego.. że znów będzie ci mówił jak bardzo cię kocha..

-Miałam taką nadzieję..-westchnęła-Za bardzo go odtrącałam.. teraz kiedy chciałabym go jak nikogo innego na świecie on chyba już przestał czuć to samo.

-Jestem pewna że wcale tak nie jest..-pokręciłam głową, usiadłam obok przyjaciółki i przytuliłam ją do siebie-Porozmawiaj z nim dzisiaj na poważnie.. on cię kocha.. a ty?

-Przecież wiesz że kocham go bardzo.-odpowiedziała-Dopiero kiedy próbowałam popełnić samobójstwo zrozumiałam że tak naprawdę stchórzyłam. Umierać jest łatwo żyć jest ciężko. Bardzo chce z nim być.. podcinając sobie żyły nie myślałam jak bardzo mogę was skrzywdzić.. zwłaszcza ciebie i jego. Nie chciałam drążyć dalej tego bolesnego tematu. Zeszłam z walizką na dół,pożegnać się z rodzicami.Stałam w kuchni i czekałam na nich,z lekkim pod denerwowaniem.W końcu przyszli i mocno mnie wyściskali.Wyszłam z domu kierując się prosto pod dom Rossa. Niestety po drodze razem z Shailene wpadłam na Courtney .Stała niedaleko domu Ross'a z jakimiś dwoma facetami. Wiem,że nie ładnie jest podsłuchiwać,ale po prostu musiałam.Nie słyszałyśmy ich za dobrze,więc podeszłyśmy bliżej i byłyśmy świadkami dość dziwnej sytuacji.

-Powiedz mu prawdę-powiedział jeden z nich i szarpnął dziewczynę.

-Nie mogę co on sobie pomyśli?-spytała-Ty skurwielu jak mogłeś wkręcić się w interesy z takimi ludźmi?!-popchnęła drugiego chłopaka a ten aż się przewrócił.Z daleka było słychać coś w rodzaju syreny policyjnej.

-Chodźcie stąd-powiedział ten który szarpał byłą Ross'a-jak nas złapią mamy przejebane.-Zupełnie nie wiedziałam o co chodziło. Moja przyjaciółka z resztą też. Postanowiłyśmy nie zawracać sobie jednak tym głowy. Kiedy doszłyśmy do domu chłopaka każdy już wiedział z kim będzie jechał. Najpierw miałam jechać z Jamie'm i dziewczynami ale Ross uparł się żebym jechała z nim więc trochę się pozmieniało. Szkoda tylko że Chloe nie pojechała, mówiła że bardzo źle się czuje. Oprócz mnie i Ross'a w jego aucie była również moja przyjaciółka i Theo . Blondyn przez całą drogę kłócił się ze mną o to że nie chcę słuchać swoich utworów bo dziwnie się czuję. Ja jednak uwielbiam jego głos, musiałam więc robić mu na złość. Podróż mimo iż dość krótka nie była przyjemna. Mam chorobę lokomocyjną , Ross zatrzymywał się co chwila bo wymiotowałam. Kiedy dojeżdżaliśmy do Chamberline , zauważyłam obok stacji aptekę.

-Ross zatrzymaj się.

-Co znowu?-spytał.

-Nie wyjdę do apteki-powiedziałam pokazując na budynek przy stacji.Chłopak zjechał na pobocze,i zatrzymał auto.Wysiadłam z samochodu a chłopak razem ze mną.-Daj spokój pójdę sama.

-Nie zostawię cię-powiedział i złapał mnie pod rękę.-weszliśmy do środka.Za ladą stał starszy mężczyzna w okularach i obsługiwał jedną z klientek,która nie mogła zdecydować się jakie chce witaminy więc trochę sobie postałam.Wreszcie przyszła moja kolej.

-Paczkę tych tabletek-powiedziałam pokazując mu receptę.

-Przykro mi ale recepta na ten miesiąc jest już po terminie.-odezwał się.

-Błagam pana-powiedziałam-Wymiotuję co 15 minut.

-Musimy zadzwonić do pani lekarza-powiedział.

-Nie mam tyle czasu!-krzyknęłam.

-Przykro mi ale..

-Niech pan na nią spojrzy ona aż mdleje!-krzyknął Ross który dalej mnie podtrzymywał.

-Nie mogę.

-Kurwa psia twoja mać!-chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.Kiedy odpalił znowu zrobiło mi się nie dobrze.-Wytrzymaj.

-Ross ja już nie mogę-chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do auta. Moi przyjaciele byli przerażeni moim stanem.

-Hej tu za rogiem jest szpital-powiedzieli razem Ross i Shai-Jedziemy dadzą ci jakieś zastrzyki.

-Dlatego was kocham.-blondyn przyłożył mi rękę do czoła.-Masz gorączkę.-W szpitalu dali mi zastrzyk przeciw wymiotom,i na uspokojenie bo ostro panikowałam.Reszta podróży minęła mi w spokoju i nim się obejrzałam czułam się dobrze.Byliśmy na miejscu.Wysiadłam z samochodu i wyjęłam z bagażnika moją walizkę. Nim zdążyłam się rozejrzeć zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz numer był zastrzeżony odebrałam i nie zdążyłam nic powiedzieć tylko usłyszłam: "Dziwne..jesteś jeszcze głupsza niż ten cały Ross ,nie powinnaś była zostawiać Chloe samej..nie zobaczysz jej już więcej".
********************************************************
Hej wszystkim.. nie zadowoliły mnie te 2 komentarze.. ale co prawda były 106 wyświetlenia więc postanowiłam dodać rozdział. Kochani proszę jeśli ktoś ma wattpad czytajcie mnie tam ! :) Pozdrawiam !